....są szyczytowe momenty kina polskiego i światowego... Radziwiłowicz je zupę, a Hanin na niego
patrzy- i jest k... bosko, i mogłoby trwać to 5 godzin... każda sekunda tego filmu jest jak
medytacja...jestem poruszony... faaaak- to jest kino!!!!!!!!!!
fajnie... niemniej, musisz wziąć pod uwagę, że mam tendencję do wpadania w nadmierny entuzjazm i egzaltację zaraz po obejrzeniu filmu, który akurat mnie ujął- moje wypowiedzi należy więc traktować z dystansem.... nie zmienia to faktu, że film jest mistrzowski, jednak trzeba lubić taki klimat... pierwowzór Iwaszkiewicza też jest godny polecenia... daj potem znać, jak ci się film podobał!
Twoja egzaltacja jest jak najbardziej uzasadniona. Jeden z moich ulubionych filmów Różewicza. Wyciszony, symboliczny. Duży plus za zdjęcia. Nie rozumiem tylko dlaczego zmienił nazwę filmu. Może dlatego, że wcześniej już powstał film o tym samym tytule...
Zdjęcia są tak znakomite, że ja się od czasu do czasu zastanawiałem, czy to, co widzę, to rzeczywistość, czy namalowany obraz. Niby film z czasów wojny, a sprawia wrażenie, jakby powstał w innym świecie...
hmmm
film mnie wymęczył
przy okazji przypomniałem sobie, dlaczego nie trawie Radziwiłowicza - postać wikarego jak doskonale odpychająca
sens zgubiłem gdzieś w połowie filmu - kiedy wikary zobowiązał się do zbrodni
jedno jest pewne - kadry (szczególnie te wyłaniającej się ręce z piwnicznego mroku) robią różnicę
nie mniej dzięki za info